środa, 28 listopada 2012

Trio z Desy

W swojej kolekcji mam osobną szafę na "antyki". Nie są to co prawda oryginalne egzemplarze gier ze starożytnego Egiptu, Babilonii, czy nawet średniowiecza. Są to raczej "antyki" w odniesieniu do boomu, który w 1995 zapoczątkowali Osadnicy z Catanu - a więc gry wydane przed umowną datą renesansu planszówkowego na świecie. Mam pośród nich m.in. pierwszą wydaną grę Reinera Knizii, jedną z gier z legendarnej 3M bookshelf series, ale także rodzime wynalazki - nierozciętego Obcego, czy Troll Football, kompletny Labirynt Śmierci, Odkrywców Nowych Światów i kilka innych. Przyznam, że w te gry grałem jak dotychczas niewiele i ich obecność w kolekcji jest uzasadniona raczej chęcią posiadania czegoś "vintage", co mi się  chyba udało.

piątek, 23 listopada 2012

Piątkowe pomieszanie z poplątaniem

Po ostatnim, abstrakcyjno-logicznym graniu, przyszedł czas na gry zawierające przynajmniej odrobinę tematu, momentami dozę czynnika losowego, element chaosu i inne. Trudno jednak doszukać się myśli przewodniej, która była odpowiedzialna za dobór tytułów na naszym spotkaniu. O ile można ją nawet wskazać w przypadku pierwszych gier, to później gdzieś się rozmyła, zatarła, znikła... Tak więc drodzy czytelnicy (tak, mówię do Was obojga ;o)) dziś opis tego, co się ostatnio udało wygrzebać z "worka cudów"

wtorek, 20 listopada 2012

Maraton z Gigamic'iem 2

Jak już wielokrotnie zaznaczałem w swoich wpisach, bardzo lubię abstrakcyjne gry logiczne, które w prostych zasadach potrafią zapewnić niemałe wyzwanie dla komórek mózgowych. Niestety Beata nie podziela ze mną tej miłości, ale mimo to udało mi się (dzięki wrodzonemu urokowi osobistemu i zdolnościom dyplomatycznym) przekonać ją do zagrania ze mną w kilka gier rzeczonego gatunku. Graliśmy w nie w różne dni w zeszłym tygodniu, ale wpis ten tematycznie łączy się z maratonem Gigamicowym, który rozegrałem z Mateuszem w lutym, stąd tytuł taki, a nie inny.

piątek, 16 listopada 2012

Od siły magnetycznej, poprzez historię, aż do krainy pełnej magii

Ponownie łamy mojego bloga serdecznie witają Meffa, który postanowił wspomóc mnie swoim opisem tytułów, w które wspólnie zagraliśmy w miniony piątek. Był to wieczór (prawie) dwuosobowy, ale nie oznacza to, że był gorszy od innych. Zapraszam do lektury.

***
Ponieważ koniec roku zbliża się wielkimi krokami - a życie nie rozpieszcza nadmiarem wolnego czasu na granie – projekt Michała może wydawać się zagrożony. Na szczęście czasu jeszcze trochę jest, a tacy wytrawni gamerzy jak my zrobią wszystko żeby nie dopuścić do niepowodzenia.

W związku z tym, że w ostatnim tygodniu obaj wygospodarowaliśmy trochę czasu w piątkowe popołudnie, postanowiliśmy tradycyjnie spotkać się przy planszy. Tym razem poniekąd „wróciliśmy do korzeni”, ponieważ graliśmy w męskim (choć jak się później okazało nie tylko) gronie.

czwartek, 15 listopada 2012

Karciany duet

Niemal codziennie podejmuję próbę namówienia Beaty aby zagrała ze mną w coś do projektu - w końcu sami wiecie, że czasu nie zostało mi aż tak wiele, a jeszcze trochę do nadrobienia jest. Moje działania przynoszą różny skutek - czasem pozytywny, a czasem nie (choć jeszcze nie doszedłem do momentu znanego z TEGO obrazka). W zeszłym tygodniu udało mi się ją przekonać do rozgrywki w dwie, dość leciwe karcianki, więc to o nich będzie dziś mowa.

niedziela, 11 listopada 2012

Czasem brak pomysłu na tytuł

Ostatnimi czasy moja częstotliwość grania wyraźnie się poprawiła - leżący koło komputera stosik gier do opisania stale rośnie. Nie mogę tego jednak powiedzieć o chęci do opisywania gier - ilekroć siadam za klawiaturą spada na mnie niemoc twórcza i wszystkie możliwe rozpraszajki działają jeszcze lepiej niż zwykle. Teraz jednak (chyba) się udało. Nie mam pomysły na tytuł, ani na wstęp, więc może po prostu bez ceregieli przejdę do opisywania kolejnych rozegranych gier.

czwartek, 8 listopada 2012

Planszówkowa armatura

Płytki, żetony, kafelki - pewnie znalazłby się niejeden co chciałby nimi ozdobić łazienkę (tylko pewnie mu na to białogłowa nie pozwoli...). Ilekroć myślę o grach, które są tematem tego wpisu, staram się dojść do tego, która popchnęła mnie do zakupu następnych. Niestety, nie mogę sobie tego przypomnieć. Najprawdopodobniej głównym winnym jest Tantrix, ale może sprawcą całego zamieszania jest Rój, którego genialnie wykonane płytki sprawiły, że zacząłem szukać kolejnych gier o podobnym wykonaniu? Może komuś uda się wyciągnąć tę tajemnicę z mojej głowy, ale na razie drodzy Państwo czas na opis trzech (bakelitowych) gier kafelkowych!

poniedziałek, 5 listopada 2012

Wydając kasę ze spadku

Kiedy zbliżał się koniec ubiegłego miesiąca, bardzo zależało mi aby zamknąć go liczbą 225 rozegranych gier - wymagało to ode mnie wówczas rozegrania pojedynczej gry z kolekcji. Jakoś gwiazdy nie chciały się ułożyć na tyle przychylnie aby stało się to faktem - do czasu. Na szczęście z, nie do końca świadomą, pomocą przyszli Sylwia i Andrzej, którzy bardzo chcieli poznać grę Last Will. Jako, że wpisuje się ona w zasady mojego noworocznego wyzwania, postanowiłem (perfidnie) wykorzystać ich odwiedziny celem przeprowadzenia rozgrywki. W ten sposób upiekliśmy dwie pieczenie na jednym ogniu - coś wspaniałego! A jak sama gra - o tym poniżej.