niedziela, 26 lutego 2012

Fragames po raz pierwszy

Każdy, kto w ciągu tygodnia nie może narzekać na nadmiar wolnego czasu, z utęsknieniem wygląda upragnionego weekendu. Tak było ostatnio i w moim przypadku - z niecierpliwością wyglądałem piątku, kiedy to mieli do nas zawitać, tak dobrze wam znani, Ula i Mateusz. Zgodnie z pierwotnym założeniem mieliśmy (a jakże) grać w to i owo w czteroosobowym składzie, jednak Bett stwierdziła, że dziś nie jest jej dzień i o ile może spędzić z nami czas, to na granie nie ma po prostu nastroju.

Dzięki jej decyzji przyszło nam zagrać w kilka gier, w które pewnie Beata za nic nie zagrałaby z nami - takich bardziej szalonych i zakręconych. Tytuły, które ja lubię za lekki charakter, ale które nie wszystkim odpowiadają.

piątek, 24 lutego 2012

Odwiedziny w zapomnianych krainach

Na szczęście bieżący tydzień jest trochę luźniejszy od poprzedniego, w związku z czym wczoraj udało się z Beatą wyskoczyć do Bernatki i Grześka celem spędzenia czasu przy grach. Mimo pierwotnego planu udało się nam zagrać tylko w 2 gry, jednak już wstępnie umówiliśmy się na kolejne spotkanie, celem nadrobienia tej mini zaległości.

środa, 22 lutego 2012

Po tygodniowej przerwie cz. 2 - Zaczynając w kosmosie, a kończąc na robakach

Czas opisać pozostałe gry, które minionej soboty zagościły na stole. O ile prawdopodobnie napisanie pierwszego tekstu zajęło mi niewiele mniej czasu niż zagranie we wszystkie opisane gry, to przygotowanie dzisiejszego wpisu zajmie mi zdecydowanie mniej kwadransów niż opisywane rozgrywki. No, ale dość już czczego gadania - zanosi się, że niedługo znów będzie okazja na granie, dlatego trzeba odrobić się z powstałych zaległości!

niedziela, 19 lutego 2012

Po tygodniowej przerwie cz. 1 - Maraton z Gigamic'iem

Jak wspominałem w poprzednim wpisie, w minionym już tygodniu czekało mnie wiele obowiązków, przez co szanse na granie w cokolwiek były małe, ale w sobotę miało być inaczej. Na szczęście było - i to jeszcze jak!

Pierwotnie planowaliśmy zagrać z 3 znajomych (Marcinem, Mateuszem i Pawłem) w 1853, do którego zbieram się od ponad roku. Jest to cięższa gra ekonomiczna, w którą rozgrywka zajmuje dużo czasu i jest dość zajmująca. Okoliczności mieliśmy idealne - Beata, która nie przepada za takimi grami, pojechała do znajomej poza Kraków, więc miałem "wolną chatę". Ekipa lubiąca takie tytuły (no, może poza Meffem, ale ten dał się przekonać) - zebrana. Nic tylko siadać i grać.

niedziela, 12 lutego 2012

Sobotnie tutti-frutti

Jak można wywnioskować po aktywności bloga, przez ostatni tydzień wiele się nie działo w zakresie realizacji postanowienia noworocznego. Natłok obowiązków, brak czasu i zmęczenie wynikłe z tegoż sprawiły, że nie udało się w nic zagrać przez ostatnie kilka dni. Na szczęście umówione spotkanie z Mateuszem i Ulą rodziło nadzieję na poprawę sytuacji. Spotkanie miało dwa etapy - najpierw dwuosobowe męskie grono, a później czteroosobowa grupa mieszana .

Zgodnie z planem pierwszy przybył Mateusz - Ula i Beata miały dotrzeć do nas później. Dzięki takiemu podziałowi mogliśmy zagrać w gry, które z różnych powodów nie wylądowałyby na stole jeśli gralibyśmy z dziewczynami.

poniedziałek, 6 lutego 2012

Zwierzęco-ekonomiczna niedziela

Jak wspominałem przy okazji poprzedniego wpisu, na wczoraj zaplanowane było wieczorne spotkanie przy grach (jakże oryginalnie!). Na szczęście wszystko poszło zgodnie z planem i wielokrotnie wspominani na łamach niniejszego bloga Ula i Mateusz odwiedzili nas celem spędzenia miłego czasu przy grach i pogawędkach (o przekąskach nie wspominając).

niedziela, 5 lutego 2012

Spontaniczny Khet

W sumie nie mieliśmy w planie, aby wczorajszy wieczór spędzić przy grach. W ramach domowych obowiązków postanowiłem w końcu zrobić coś, do czego zbierałem się od dawna, mianowicie powyciągać baterie ze wszystkich gier z elektronicznymi gadżetami. Po prostu nie wszystkie z nich są używane cały czas i wolę przed grą odszukać w domu odpowiednie źródło zasilania, niż przekonać się, że to znajdujące się w grze nie tylko nie działa, ale także postanowiło uwolnić z siebie "nie-do-końca-zdrowy" elektrolit. Ostatni raz robiłem to około rok temu i w większości gier baterii nie było, jednak nie pamiętałem, w których mogą się jeszcze znajdować małe źródła prądu, dlatego stosik pudełek na stole rósł i rósł.

Jedną z gier zasilanych bateryjkami jest Khet czyli "laserowe szachy" - kiedy pakowałem grę z powrotem do pudła Beata sama zapytała czy w to zagramy, ponieważ ona tej gry nie zna, a wygląda ciekawie.

środa, 1 lutego 2012

Książęta Petersburga

Wczoraj, mimo panujących w Krakowie mrozów, udaliśmy się wieczorem do Grześka żeby, a jakżeby inaczej, spędzić wieczór przy grach. Szczypiący w policzki mróz nie był nam straszny więc piechtolotem i tramwajami udaliśmy się na miejsce spotkania (nasz pojazd silnikowy odmówił posłuszeństwa twierdząc, że takie temperatury są nie dla niego). Docelowo miała nas być czwórka, jednak Bernatce nie udało się do nas dotrzeć, przez co cały wieczór spędziliśmy w gronie trzyosobowym