Podczas naszego ostatniego growego spotkania na stole gościły tytuły powiązane ze sobą przede wszystkim tematycznie - 3/4 gier traktowały o jedzeniu. Nie było to jednak planowe posunięcie, a czysty spontaniczny przypadek (?). Ciekawe co by wylądowało na stole, gdybym wcześniej zaplanował taką sesję - ciągle w głowie mam wieczory tematyczne (m.in. morsko/piracki), ale jakoś żaden jeszcze nie doszedł do skutku. Byle przed końcem roku się udało!
środa, 25 kwietnia 2012
czwartek, 19 kwietnia 2012
Piątek 13.
Podobno jeśli 13 dzień miesiąca wypada w piątek to pechowy dzień nastaje. Był taki jeden ostatnio i nie zauważyłem coby było coś gorzej. Wręcz przeciwnie - było dobrze, ponieważ było granie. Gorzej zaś było przez kolejne dni - dziś czwartek, a ja dalej nie mam opublikowanego raportu z ostatniego spotkania (już miałem go opublikować wczoraj, ale zwyczajnie "śpik mnie zmorzył"). Za progiem kolejny piątek, kolejne granie, więc zdecydowanie należy poprawić swoje postępowanie i nadgonić zaistniałe zaległości. A więc...
czwartek, 12 kwietnia 2012
Wielkanocne granie z jajem
Mimo kilku głosów, tematem kolejnego wpisu nie będzie nasza kuchenna cerata, a (zgodnie z założonym na początku tematem przewodnim bloga) kolejne spotkanie przy grach, które to odbyło się w minioną niedzielę.
Zakończywszy wszelkie zaplanowane wcześniej wizyty i odwiedziny, wróciliśmy z Bett do swoich czterech kątów, po czym pojawił się pomysł aby zorientować się czy Ula i Meff nie mają wolnej chwili aby spotkać się na granie. Szybki kontakt i wieczorem nasza czwórka spędziła razem kilka wesołych godzin.
wtorek, 10 kwietnia 2012
Od kur po dwór
Pierwsze akapity większości moich wpisów zawierają przede wszystkim informację "ostatnio w piątek, jak co tydzień, spotkaliśmy się na graniu - oto w co graliśmy". Co prawda staram się okrasić ją mniej lub bardziej udanymi treściami pobocznymi, ale czasem po prostu brak pomysłu na coś nowego - chyba, że mam zacząć pisać o pogodzie. Nie mam dziś pomysłu jak zacząć, więc może przejdźmy od razu do rzeczy - w piątek przybyli do nas Ula z Mateuszem i pograliśmy w co nieco (a jakby ktoś nie wiedział, to dziś w Krakowie było ładnie, ciepło i trochę wiało).
wtorek, 3 kwietnia 2012
Wyścigi z blackoutem
Tradycja jest ważna - utrzymuje równowagę, wyznacza sugerowane kierunki działania, pozwala znaleźć odpowiedzi na nurtujące problemy. Można o niej śpiewać niczym mleczarz Tewie ze Skrzypka na Dachu. W przypadku mojego planszówkowania także można mówić o pewnego rodzaju tradycji - jak zwykle, w miniony piątkowy wieczór spotkaliśmy się u nas na tradycyjne granie. Grono jego uczestników także było tradycyjne - Ula, Mateusz, Beata (chwilowo) i ja. Zgodnie z tradycją wypadałoby przedstawić raport z rozegranych gier, aby stało się zadość mej tegorocznej tradycji, którą jest realizacja postanowienia "300 w rok". No, ale może dość już tych "rozważań kulturalnych" - czas skupić się na grach.
Subskrybuj:
Posty (Atom)