poniedziałek, 7 stycznia 2013

Ciekawostki i nie tylko

W moim poprzednim wpisie podzieliłem się z Wami ogólnymi  przemyśleniami dotyczącymi mojego projektu. Dziś pora na drugą część podsumowania, jednak trochę odmienną od wcześniejszej.


Opisując kolejne gry, w miarę możliwości starałem się przytoczyć ciekawostki czy anegdoty związane z opisywanymi tytułami. Teraz pora aby opisać różne ciekawostki związane z samym projektem i jego realizacją. A więc:

  • W ramach projektu zagrałem we wszystkie wydane do końca 2011 roku pudełkowe gry Adama "Folko" Kałuży. (Kluczowy jest tutaj przymiotnik pudełkowe - nie zagrałem jedynie w "Folko-Boks", który był dołączany do Świata Gier Planszowych, a który do dzisiaj trzymam w stanie kolekcjonerskim oraz w prototypy, które dostałem od Adama).
  • Opisanie wszystkich gier na blogu zajęło mi pomiędzy 150, a 200h (jeśli nie więcej).
  • Wszystkie materiały zgromadzone podczas zeszłego roku, a związane z projektem (zdjęcia, filmiki, pliki tekstowe) zajmują na moim dysku prawie 1,6 GB.
  • Niniejszy wpis jest 101 publikowaną na blogu notatką.
  • Do teraz, pod wpisami znajduje się w sumie 209 komentarzy.
  • W czasie toczonych rozgrywek wypiliśmy hektolitry herbaty, soków, pepsi, zjedliśmy kilka kilogramów paluszków, ciastek i pewnie z kilkanaście tabliczek czekolady.
  • Podczas rozgrywek projektowych stłuczona została jedna szklanka.
  • Jedno z piątkowych spotkań na granie rozpoczęliśmy z Mateuszem od nieplanowanego wcześniej wyburzenia ścianki w łazience.
  • Rozgrywki wliczane do projektu toczyły się w: Krakowie, Lublinie, Gliwicach, Nowym Sączu, Woli Skrzydlańskiej, Czerwiennym oraz Rzeszowie.
  • Gry rozgrywane w ramach projektu pochodziły z USA, Niemiec, Polski, Czech, Francji, Hiszpanii, Belgii, Holandii, Kanady, Chin i Wielkiej Brytanii.
  • Wszystkie wpisy na blogu ilustrowane są własnymi zdjęciami zrobionymi podczas rozgrywek zaliczanych do projektu.
To dobry moment aby wspomnieć o jeszcze jednym przyświecającym mi założeniu, o którym nie pisałem wcześniej - chodzi właśnie o robienie zdjęć gier. Często, gdy przeglądam recenzje gier, spotykam się z fotkami "pożyczonymi" z BGG. Osobiście uważam to za niezbyt eleganckie - skoro autor tekstu ma grę (nie ważne skąd), to zrobienie zdjęć w dzisiejszych czasach nie jest praktycznie żadnym wysiłkiem. Jako dowód na to mam 101 wpisów ze zdjęciami (no dobra, w jednym zdjęć nie ma prawie wcale, bo aparat je połknął), a z BGG jest ukradzione tylko jedno zdjęcie, ale nawet to jest mojego autorstwa. W większości zostały one zrobione ośmioletnim Canonem, który w połączeniu z darmową Picasą potrafi zdziałać wiele. Nie wspominając o tym, że teraz komórki są w stanie zrobić lepsze zdjęcia niż mój stary aparat! Dlatego drodzy recenzenci - wysilcie się czasem odrobinę i zróbcie własne, autorskie zdjęcia. Nawet niskiej jakości zdjęcie zrobione samodzielnie jest cenniejsze, niż profesjonalna fota ukradziona z BGG. Serio.

Na koniec dzisiejszego wpisu chciałem wspomnieć jeszcze o 3 grach, które wywarły na mnie mocne wrażenie w minionym roku. Zagraliśmy w nie wielokrotnie, choć nie wliczały się do projektu. W tym roku czeka na nas na pewno jeszcze więcej rozgrywek w te pozycje (zresztą niektóre już mamy za sobą).

Quarriors Deckbuilding na kościach (k6, nie wołowych). Nie jest to żadna nowość, ale mnie było dane poznać ją dopiero w okolicy lutego 2012 i od razu mnie urzekła. Gra jest pierońsko losowa, ale strasznie mi się podoba. Może przez to, że nie muszę ciągle tasować kart jak w Dominionie. Lekka zabawa za pierońską cenę. Mimo tego już zaopatrzyłem się w pierwsze dwa dodatki oraz karty promo i nie mogę doczekać się ich ogrania. Kolejny dodatek zapewne kupię na dniach.

Zbuduj swoje miasto Szybka karcianka od Toma Lehmanna, nawiązująca do Race for the Galaxy. Hit wyjazdu wakacyjnego, gdyż gra bardzo spodobała się Beacie. Graliśmy w nią po kilka razy przez kilka dni z rzędu. Gra wkurza, irytuje, ale trwa tylko 10 min, więc zaraz można się odegrać, potem znów i znów. Niestety Beata ciągle daje mi łupnia...

Suburbia Jedna z niewielu gier z zeszłorocznej edycji targów SPIEL, w które udało mi się zagrać. Kupiona jako "Zbuduj swoje miasto: the boardgame" i trafiła idealnie. Wpisała się w gust mej Ukochanej, która sama dopytuje się o kolejne partie. W przeciwieństwie do karcianego Miasta tutaj mamy więcej przeliczania, kombinowania, ale i rozgrywka jest bardziej satysfakcjonująca. No i w to idzie mi zdecydowanie lepiej niż w Miasto. Już nie mogę się doczekać zapowiedzianego na ten rok dodatku.

Tym oto akcentem chciałem zakończyć drugi wpis podsumowujący. W kolejnym opowiem Wam co nieco o wydarzeniu, które postawiło pod dużym znakiem zapytania realizację mojego postanowienia. 

7 komentarzy:

  1. Kongratulacje, bardzo fajna inicjatywa!

    OdpowiedzUsuń
  2. Stary łysy dziękuje młodemu owłosionemu!! ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie w tym roku (i to pod koniec, bo na listopadowym lubelskim Falkonie) najbardziej urzekła gra King of Tokyo. Cytat z opisu Quarriors "Gra jest pierońsko losowa, ale strasznie mi się podoba. Lekka zabawa za pierońską cenę" od razu skojarzył mi się z KoT :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Najlepsze to wyburzanie ściany, szkoda, że zdjęć z tego nie wrzuciłeś :) A Suburbia jest bardzo zachęcającą grą, SimCity na planszy. Szkoda, że nikt w moim otoczeniu jej nie posiada.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję wszystkim za słowa uznania - aż miło się robi na myśl, że jednak ktoś to wszystko czytał ;o)

    Adam - kiedyś zrobię Ci psikusa i na spotkanie przyjadę ogolony na łyso i będzie nas dwóch łysych ;o)

    z King of Tokyo miałem chwilową styczność, ale jakoś mnie nie porwało. Może warto, bym spróbował ponownie?

    Siemin - nie chcę nic obiecać, ale jeśli kiedyś uda mi się wyrwać na Strych, to zabiorę Suburbię.

    OdpowiedzUsuń
  6. A mnie intryguje jedno - skąd wziąłeś taką liczbę gier? :D Przecież to małą fortunkę może kosztować ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Fortunę - zapewne, ale to nie wynik roku, czy dwóch - gro gier zdobyłem przez ostatnie 10 lat, wydając czasem niemałe kwoty miesięcznie, ale było warto. Do tego nie można zapominać o licznych prezentach czy egzemplarzach recenzenckich, które otrzymywałem, kiedy pisałem recenzje gier na kilka stron www.

    Ale wolę nie liczyć ile na to wszystko wydałem ;o) Każdy ma jakieś hobby i jeśli go to cieszy, to pieniądze schodzą na dalszy plan.

    OdpowiedzUsuń