Dosłownie kilka minut po tym, jak pod poprzednim wpisem nacisnąłem "publikuj posta", wybiegłem z domu na autobus, który miał mnie zawieźć na urodziny Meffa (sto lat chłopie!). Na szczęście wspomniany solenizant, jak i jego luba, są świadomi mojego postanowienia (w końcu jak było widać już kilka razy, aktywnie wspomagają jego realizację), a do tego sami optowali za tym, aby przyniósł ze sobą kilka gier. Pozostali uczestnicy spotkania w osobie Katarzyny i Rafała też nie są zieleni jeśli chodzi o gry.
Ze względu na charakter spotkania zdecydowałem się wziąć gry prostsze, luźne i przede wszystkim nie wymagające zbyt dużo miejsca. Czyli mówiąc wprost - imprezówki. Jednak nie te całkiem głupawe, ale wymagające jednak chociaż odrobiny myślenia, a mimo to zapewniające kupę dobrej zabawy i śmiechu.