poniedziałek, 2 stycznia 2012

3, 2, 1... Wystartowali

Dziś w końcu udało się rozpocząć realizację zamierzonego planu. Miałem nadzieję, że uda się to już 1 stycznia, ale słodkie lenistwo połączone z czytaniem, odsypianiem i oglądaniem Asterixa wzięło górę. Ale, jak to mówią, co się odwlecze to nie uciecze (podobno).

Tak więc dziś na stole wylądował wielokrotnie sprawdzony tytuł - Dominion. Gra toczyła się w dwuosobowym gronie o niezwykle wysoką stawkę - przegrany (rozgrywki do dwóch zwycięstw) zmywa naczynia po całym dniu, a było ich trochę. Niestety po wyrównanym pojedynku 1:1 popełniłem kilka błędów na początku decydującego starcia, co kosztowało mnie utratą zwycięstwa (przy różnicy punktowej wynoszącej 1!).


Rozgrywkę toczyliśmy przy pomocy losowego zestawu, a po pierwszej i drugiej partii wymienialiśmy karty, które nie były przez nikogo wykorzystywane, przez co podczas kolejnych rozgrywek mieliśmy do dyspozycji odrobinę inne warianty zestawu o dość podobnych założeniach.

Z Dominionem od samego początku mam bardzo dobre wspomnienia. Gra urzekła mnie swoim ogromnym potencjałem, drzemiącym w bardzo prostych zasadach. Tytuł ten ma w sobie to samo, co jest ogromnym atutem Magic: the Gathering - niezwykle prosty szkielet, a cały potencjał drzemie w kartach i tym jak one wpływają na siebie oraz jak można je łączyć. Dzięki temu stosunkowo łatwo można dostosowywać pulę kart do stopnia zaawansowania graczy, jak i ich preferencji. Jest to wspaniałe narzędzie o ogromnej wręcz elastyczności.

Paradoksalnie jednak, z moim przypadku największa zaleta Dominiona jest równocześnie jego wadą. Właśnie owa elastyczność i różnorodność. Tak się składa, że w chwili obecnej posiadam wszystko co do Dominiona zostało wydane (ze wszystkimi kartami promocyjnymi włącznie). Tak więc w pudełkach (które widać na górze wpisu) jest ponad setka kart akcji, co sprawia, że wybieranie zestawów jest trochę utrudnione. Mamy tu do czynienia z "syndromem osiołka", co mu w żłoby dano. Po prostu opcji jest tak wiele, ze nie wiadomo już co wybierać, zwłaszcza gdy każdy chciałby coś innego. 

Na ogół ratujemy się wówczas rozgrywką w zestaw losowy, ale cały czas w głowie kołacze mi się myśl, że najprawdopodobniej najlepsze zestawy są jeszcze daleko ode mnie. Choć z drugiej strony czasem nie o to chodzi, aby strusia złapać, ale o to, aby go gonić. Tak więc tutaj może poszukiwania "zestawu absolutnego" są ważniejsze niż jego odnalezienie.

Warto wspomnieć, że w moim odczuciu Dominion wraz z upływem lat starzeje się całkiem dobrze (o ile można tak powiedzieć o grze, która ma raptem 4 lata licząc po roku wydania). Nie przeszkadzają mi zarzuty, które często są przedstawiane tworowi Donalda X. Vaccarino - suchość mechaniki wynikająca z braku powiązania mechaniki z tematem oraz ciągłe tasowanie. Doceniam w tym tytule niezwykle elegancki mechanizm, który urzekł nie tylko mnie, ale i moją Ukochaną Bett (na potwierdzenie tego faktu dodam, że jest to jedna z tych niewielu gier, których każde z nas ma swój egzemplarz - choć tylko jeden jest dopakowany dodatkami). Rozgrywki nadal sprawiają nam przyjemność i na razie nie zanosi się, aby się to mogło zmienić.

Dodatkowo przez te swoją elastyczność jest to tytuł, który można spokojnie zabrać na bezludną wyspę - tyle opcji wystarczy na naprawdę długi czas.

W ten oto sposób na listę gier zagranych zostaje wpisana pierwsza pozycja. Czas na kolejne!

5 komentarzy:

  1. Źle podchodzisz do sprawy - nie ma czegoś takiego jak idealny zestaw, tak jak nie ma idealnego koloru w MtG.
    Każdy zestaw to wyzwanie, z którym musisz sobie poradzić.

    OdpowiedzUsuń
  2. jest jedna rzecz której w Dominionie mi brakuje, a której nie zauważałem dopóki nie zagrałem w Puzzle Strike'a - nie ma opcji dowalenia innym graczom :( Ale i tak jest to jedna z moich ulubionych gier (a przy tym jedna z najmniej ulubionych Uli)

    OdpowiedzUsuń
  3. W Magicu jest za to odwrotnie - jest kolor, który jest zły - czarny. Jak wiesz ja za nim nie przepadam...

    Meff - mnie akurat takiego dowalania nie brakuje i za nim nie tęsknię. Choć wczorajsze używanie Miniona skutecznie napsuło mi krew podczas ostatniej, decydującej rozgrywki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Niezle, Dominion ze wszystkimi dodatkami to jest naprawde wielki wybor :)

    OdpowiedzUsuń