niedziela, 29 stycznia 2012

Sobotnio-urodzinowo

Dosłownie kilka minut po tym, jak pod poprzednim wpisem nacisnąłem "publikuj posta", wybiegłem z domu na autobus, który miał mnie zawieźć na urodziny Meffa (sto lat chłopie!). Na szczęście wspomniany solenizant, jak i jego luba, są świadomi mojego postanowienia (w końcu jak było widać już kilka razy, aktywnie wspomagają jego realizację), a do tego sami optowali za tym, aby przyniósł ze sobą kilka gier. Pozostali uczestnicy spotkania w osobie Katarzyny i Rafała też nie są zieleni jeśli chodzi o gry.

Ze względu na charakter spotkania zdecydowałem się wziąć gry prostsze, luźne i przede wszystkim nie wymagające zbyt dużo miejsca. Czyli mówiąc wprost - imprezówki. Jednak nie te całkiem głupawe, ale wymagające jednak chociaż odrobiny myślenia, a mimo to zapewniające kupę dobrej zabawy i śmiechu.


Unanimo
Czekając aż dotrze do nas Beata na początek wyjęliśmy Unanimo - wspaniałą grę, którą poznałem podczas mojego pobytu we Francji kilka lat temu. Od tamtego czasu skutecznie zaraziłem nią już wiele osób.

Gra polega na tym, że odkrywa się jedną kartę z rysunkiem i podpisem. Zadaniem graczy jest wypisanie ośmiu skojarzeń z tym co pokazano na karcie. Skojarzenia mogą być luźne, żartobliwe, pokręcone. Niezależnie od tego co nam mózgownica przywoła w danym momencie, musimy postarać się abyśmy nie byli w tym osamotnieni, czyli inaczej niż w klasycznej grze Państwa-miasta. Tutaj zależy nam, aby jak najwięcej osób napisało takie samo skojarzenie jak nasze, gdyż liczba punktów za dany wpis jest równa liczbie graczy, którzy wymyślili i spisali to samo. Samotni jeźdźcy nie dostają żadnych punktów. Po rozegraniu trzech rund wygrywa gracz z największą liczbą punktów (Na marginesie dodam tylko, że w grze jest jeszcze system przyznawania premii, który naszym zdaniem promuje on tych, którym i tak dobrze idzie, więc z niego nie korzystamy).

Unanimo wypaliło także i tym razem - zagraliśmy 3 kolejne partie nie jeden raz dziwiąc się jak można mieć tak pokrętne skojarzenia.

Przykładowe karty
Unanimo ma pewną cechę wspólną z grami takimi jak Kalambury czy Czarne historie - na pewno znajdzie się wiele osób, które powiedzą "to niby jest gra?", "jaki jest sens kupować takie coś, skoro do tego wystarczy tylko kilka kartek, długopisy, a hasła można z głowy wymyślać" albo "takie coś to sobie za darmo znajdę w sieci". Owszem, możecie w każdą z tych gier zagrać bez korzystania z żadnych oficjalnych rekwizytów. Ja jednak wolę mieć wersje pudełkowe. Powodów po temu jest kilka: po pierwsze, jak się przekonałem na własnej skórze, czasem najtańszy zestaw kalamburów jest na wagę złota. Zdziwieni? Zaraz powiecie, że przecież wystarczy dowolny słownik otwierany na losowej stronie, dostęp do sieci czy wyobraźnia - otóż nie zawsze. Podczas parapetówy u mojego brata postanowiliśmy zagrać w kalambury, jednak w mieszkaniu gdzie się spotykaliśmy nie było niczego, poza tym co zostało przyniesione w dniu imprezy - zero książek, brak dostępu do sieci - null zupełne. Zaczęliśmy wymyślać niby hasła sobie nawzajem, ale raczej był to festiwal złośliwości, a nie uczciwa gra. A wystarczyłaby kupka kart z najtańszego zestawu.

Po drugie - jestem wygodny. Wolę zapłacić równowartość 2 biletów do kina, aby mieć pudełko, które zdejmuje ze mnie obowiązek wymyślania haseł, zagadnień, które dodatkowo mogą się nie wszystkim spodobać. Nie wydając majątku dostaję na tacy to co jest mi potrzebne do zabawy, a kreatywnością mogę wykazać się już podczas samej rozgrywki.

Po trzecie - nie znoszę samoróbek.

Właśnie powyższe argumenty sprawiają, że jestem niezmiernie rad z tego, że ktoś zdecydował się na wydanie takiej gry jak Unanimo. Dzięki temu razem ze znajomymi możemy się naprawdę doskonale bawić.


Papayoo
Po dotarciu Beaty, na stół powędrowała talia zakręconych kart do gry Papayoo. Od normalnej talii różni się (poza formatem kart) tym, że kolorów jest pięć - w czterech klasycznych kolorach (trefl, pik, kier, karo) mamy po 10 kart (1-10), a w piątym kolorze (zwanym Payoo) mamy karty 1-20. Na początku każdego rozdania rzuca się specjalną kostką ośmiościenną, która wskazuje  jeden z czterech standardowych kolorów. Wten sposób wyłaniamy Papayoo, czyli 7 w tym kolorze, która jest warta 40 punktów.

Zasady Papayoo są niemal identyczne jak klasycznych kierek (w które możecie zagrać nawet teraz, jeśli macie na swoim komputerze system Windows) przy czym punkty zapewnia kolor Payoo (zgodnie z wartością karty) oraz Papayoo, czyli złośliwa siódemka wylosowana na początku rundy.

Mimo, a może dzięki temu, że jest to wariacja klasycznej gry karcianej, Papayoo podoba się chyba wszystkim osobom, którym je pokazywaliśmy. Wymaga odrobiny myślenia, zapewnia szczyptę emocji, ale przede wszystkim masę dobrej zabawy.


Say anything
Następna w kolejce była gra "Say anything". Doskonała gra imprezowa z amerykańskiego wydawnictwa North Star Games. Gra, która na swym koncie ma multum nagród, a na każdą z nich sobie moim zdaniem zasłużyła.

Gra polega na tym, że gracz czyta z wylosowanej karty jedno pytanie (na karcie jest ich sześc, a gracz sam wybiera, które czyta). Przykładowymi pytaniami są "Kto jest najlepszym aktorem wszechczasów?, Jakie jest najgorsze przyzwyczajenie?, Jaka jest najdziwniejsza rzecz do kolekcjonowania? albo Co nie smakuje lepiej z keczupem?. Pozostali uczestnicy muszą na swoich tabliczkach suchościeralnych zapisać odpowiedzi, które potem są ujawniane. Osoba czytająca pytanie wybiera w sekrecie jedną z nich, a pozostali, przy pomocy swoich żetonów, wybierają odpowiedź, która ich zdaniem została wskazana. Później w bardzo prosty sposób przyznaje się punkty.


Przez Say anything już wielokrotnie śmialiśmy się do rozpuku. Tytuł ten nadaje się do gry praktycznie w każdym towarzystwie - znajomych, obcych, młodych, starych, humanistów, ścisłowców itd. Naprawdę może weń zagrać każdy. Do tego jest to doskonała gra na przełamywanie lodów w nowym gronie. Podczas rozgrywki musimy wczuć się w to co inni mogą pomyśleć, a jeśli ich nie znamy to wpisujemy to co naszym zdaniem najlepiej pasuje do pytania. Dzięki temu rodzą się naprawdę przekomiczne sytuacje.

Oto wszystkie moje gry, które zostały "użyte" wieczoru. Co prawda zagraliśmy jeszcze z Dixita oraz Rycerzy, ale nie były to moje egzemplarze, więc nie uwzględniam ich w zestawieniu.

2 komentarze:

  1. Bosz... Zapomniałeś o najważniejszym - w Say anything odpowiedzi wybiera się przy pomocy nowoczesnego urządzenia: Selectomatic 5000 !!
    :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Racja - to niezwykle zaawansowane technologicznie urządzenie jest sercem tej gry! Zdjęcie dla tych co go nie znają: http://cf.geekdo-images.com/images/pic612658_md.jpg ;)

    OdpowiedzUsuń