środa, 9 stycznia 2013

Kontynuować, czy zrezygnować

Ostatnio ktoś zapytał mnie, czy podczas minionego roku miałem chwile zwątpienia i czy chciałem zrezygnować z realizacji projektu. Mimo wszelkich jego wad, o których pisałem w pierwszej części podsumowania, taka myśl mnie nie naszła. Niczym radziecki czołg starałem się przeć naprzód, rozjeżdżając syberyjskie śniegi i inne przeszkody. Przede wszystkim była to dobra zabawa i choć momentami pokusa była duża, to jednak udało mi się jej oprzeć, co zaowocowało zrealizowaniem poczynionego założenia. Jednak w tym roku miało miejsce jedno bardzo, ale to bardzo ważne wydarzenie, które postawiło projekt pod dużym znakiem zapytania.

Otóż 23 września 2012 roku, o godzinie 14:40 na świat przyszła Zuzanna - córka Beaty i moja. Wraz z pojawieniem się naszej małej Damy całe nasze życie uległo diametralnej zmianie i poważnie zastanawiałem się, czy będzie w nim czas na bawienie się w moje postanowienie. Dziecko to ogromna odpowiedzialność, ale jeszcze większa duma i szczęście, które warto celebrować. Oczywiście wiedzieliśmy o tym wcześniej i podczas całego okresu oczekiwania na Zuzię przygotowywaliśmy się, jak i nasze lokum, na powitanie małego członka rodziny, jednak dzień X wiele zmienił. Już wcześniej przyjaciele i rodzina mówili nam, że wszystko się zmieni, ale co innego jest słyszeć, a co innego poczuć na własnej skórze.

Właśnie stąd wziął się spadek aktywności na blogu, który można było zaobserwować we wrześniu i październiku. Nasza Perełka urodziła się kilka tygodni przed terminem, a do tego  pierwsze dwa tygodnie swojego życia musiała spędzić w szpitalu. Było to dla nas bardzo stresujące, ale na szczęście wszystko teraz jest dobrze i mały zuch rośnie nam w domu, witając każdy nowy dzień uśmiechem na swej malutkiej buzi.

Jak już wspominałem, wydarzenie to sprawiło, że w mojej głowie pojawiła się myśl o rezygnacji. Jednak nie lubię się poddawać przedwcześnie i doszedłem do wniosku, że przynajmniej spróbuję, a jak się nie uda, to świat się nie zawali. Jak się okazało, nasz Zuziator był dzielnym kompanem rozgrywek taty i mamy już od początku (a nawet jeszcze przed narodzinami), czego wycinek możecie zobaczyć na poniższym kolażu:


Tak więc rośnie nam w domu mały (miejmy nadzieję) gracz. Mała Księżniczka jeszcze nie zdaje sobie sprawy co ją czeka, ale tata już powoli zaczął gromadzić dla niej pierwsze gry! (Co więcej, zazdrości jej ich wszystkich, ponieważ sam ich nie posiada w swoich zbiorach.)

Korzystając z okazji chciałem tez podziękować wszystkim, którzy byli z nami w tym ważnym dla nas okresie i nas wspierali. Także tym, którzy musieli znosić nieplanowane przerwy w spotkaniach, kiedy to Zuzilla postanowiła przypomnieć światu, że w końcu jest jego pępkiem. 

No i najważniejsze - dziękuję Beacie, za obdarowanie mnie największym szczęściem jakie mogła mi dać. Dziękuję Ci Kochanie!

14 komentarzy:

  1. my się również cieszymy, że Zuzia grała z nami :) buziaki

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś czuje, że będzie miała niezłą kolekcję zanim się w ogóle zorientuje ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. gratulacje. Dzieci są fajne i łatwo je zachęcić do grania. Ostatnio byłem dumny z moich maluchów (dziewczynki 5,5 i 7 lat) kiedy podsłuchałem ich rozmowę na temat gier. Zastanawiały się między sobą w co by tu zagrać, po czym podreptały do moich regałów z grami, wybrały "Nogi Stonogi" i poszły grać do siebie do pokoju. Obecnie (od 2 tygodni) na stole króluje szybka, losowa karcianka: Rat-a-Tat Cat. Aha, przypomniało mi się jak ostatnio grałem z nimi w Zakazaną Wyspę. Zamiast pionków używaliśmy figurek i dziewczynki grały szczeniakami. W decydującym punkcie rozgrywki stwierdziły, że ich szczeniaki koniecznie muszą się spotkać na środku wyspy i obwąchać. Nie muszę pisać jak to się skończyło dla naszej wyspy...
    Zbyszek

    OdpowiedzUsuń
  4. Zuzia ma już 3 gry (5 pudełek), a to dopiero początek!

    Dziękuję w imieniu swoim, jak i dziewczyn - to naprawdę wielkie wydarzenie, które codziennie sprawia nam coraz większą radość.

    Zbyszek - już się nie mogę doczekać kiedy Zuziator sam będzie przybiegał z pytaniem o granie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie, no gratulacje! Po informacji o malutkim dziecku projekt 300 w rok nabrał dla mnie funkcji terapeutycznej: można grać z małym dzieckiem. Tymek jest młodszy dokładnie o miesiąc od Zuzi, ale jego starszy brat skutecznie pożera wszelkie karty. Musimy to przeczekać dla dobra wszystkich...

    OdpowiedzUsuń
  6. Na razie nie mieliśmy większych problemów z graniem z Zuzią - jeśli już, to wynikające z normalnych potrzeb dziecka i zajęciem się nią. Tak więc zdarzało się nie raz przerwać granie, ale żadnych wypadków ze zjedzonymi kartami nie było ;o)

    Tak więc jak najbardziej mały człowiek nie jest przeszkodą w graniu (jak na razie).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nawet mały człowiek x2 to nie przeszkoda ;)

      Gratulujemy zakończenia projektu :)
      Też już się nie możemy doczekać aż Adaś zacznie grać w gry

      Usuń
  7. Przez pierwszy rok nie ma najmniejszego problemu z graniem w planszówki. Potem zazwyczaj trzeba poczekać aż dziecko zaśnie, żeby móc zagrać. Tyle że wtedy często już za późno na wielogodzinne pozycje. Ostatnio udało nam się zagrać w City of Horror, bo małego (ma 14 miesięcy) zanieśliśmy do babci. A tak to pozostają gry karciane (jak nie szkoda Ci pomiętych kart), kościane (jak pilnujesz żeby dziecko nie połknęło) lub z małą ilością elementów, pod warunkiem że nie jest ważny ich układ na stole. Dlatego ostatnio gramy głównie w King of Tokyo, Apples to Apples, Cytadelę, Dixit, Małych Powstańców itd. No ale może Zuzia nie będzie tak ruchliwym i ciekawym dzieckiem jak Daniel :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Na razie zanosi się, że Mała będzie mocno ruchliwa i ciekawska, ale to się pewnie jeszcze okaże. Doświadczenia z graniem "z dzieckiem obok" nie mam jeszcze, więc na razie pozostaje mi tylko powiedzieć, że zobaczymy jak będzie. Po cichu jednak liczę, że coś się uda, a do tego jak Zuzia podrośnie, to zawsze można bawić się z nią - fajne gry dziecięce są już od 18-24 miesięcy - w sam raz na poziom taty i niektórych wujków ;o)

    OdpowiedzUsuń
  9. Gratuluję :) Jestem pewna, że wychowując się w takim gronie z pewnością wyrośnie z małej Zuzi wytrawny gracz :) I tego Wam życzę :)

    Poza tym fakt dokończenia projektu świadczy o tym, że można połączyć rodzicielstwo z kontynuowaniem swoich pasji :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam nadzieję że opiszesz kiedyś kilka takich gier! Chętnie wypróbujemy te najfajniejsze w naszym rodzinnym gronie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Michał korzystaj póki możesz. Zazdroszczę Ci jeszcze niewiedzy o tym jak dzieci szybko dorastają. Na prawdę nim się spostrzeżecie a już malutka Zuzia będzie panną Zuzanną. Ech życie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeszcze raz dziękujemy za dobre słowa - tych nigdy za wiele. Mała Dama nam rośnie jak na drożdżach i nie mogę doczekać się, aż podrośnie do tych powiedzmy 18-20 miesięcy aby przetestować z nią pierwsze gry dla dzieci. Oby tylko się nie okazało, ze zamiast gier woli lalki (co pewnie i tak nastąpi, ale może się uda wtedy załatwić tak, ze lalki będą grać z nami ;o)).

    Mamy nadzieję, że nie tylko będziemy z Zuzią u boku kontynuować swoje pasje, ale i ona choć trochę się nimi zaszczepi. W końcu poza grami, w domu będzie mieć masę komiksów, trochę puzzli, łamigłówek czy zabawek manualnych (nie mówiąc już o innych mniej czy bardziej oryginalnych rekwizytach).

    OdpowiedzUsuń