Ostatnio coś opuściłem się we wpisach, jednak okazji do grania ostatnimi czasy też nie było aż tak wiele. Tym razem w piątek grania nie było, ponieważ w ciągu dnia podjąłem ostateczną decyzję, że jadę na sobotę do Poznania na finałowy koncert Ethno Portu. W tym tygodniu powinno się udać powrócić do bardziej regularnego grania w ramach wyzwania, także chyba nie ma się co za bardzo obawiać o realizację mojego planu.
Z minionych rozgrywek pozostała mi do opisania jedna, dlatego na razie, zamiast wybiegać w przyszłość, skupmy się nad tym co było, a co nie zostało w należyty sposób opisane. Dlatego dziś kilka słów o naszej krótkiej wizycie w PRL-u.
Kolejka
W poprzedni weekend do Krakowa zawitali nasi znajomi z Wrocławia - Jola i Maciek. Nikogo chyba nie zdziwi, że pośród wielu wspólnie spędzonych godzin zagraliśmy w kilka gier, ale tylko jedna z nich spełnia wszystkie warunki, które postawiłem sobie przystępując do planu "300 w rok", a była nią właśnie Kolejka, wydana przez IPN.
Trudno mi uwierzyć, że jest ktokolwiek, kto interesuje się grami (choć to nie jest konieczne) i nie słyszał o Kolejce niczego. Swego czasu było o tym tytule bardzo głośno, wszystko za sprawą agencji informacyjnych, które podchwyciły temat gry i szeroko o niej dyskutowały, co nie pozostało bez odzewu także na świecie. Gra została opatrzona nie najszczęśliwszą łatką "peerelowskiego/komunistycznego monopoly", ale z tym już nic się nie zrobi - informacja poszła w świat, a za nią powędrował ogromny popyt na grę, który to znów zaowocował ciągłymi brakami jej w sklepach (niczym w czasach, które są tematem gry). Mnie udało się zdobyć pudełko z pierwszego nakładu, więc jestem z tego podwójnie dumny - w końcu to jeden z tych pierwszych egzemplarzy!
O czym jest owa Kolejka? (tak na wszelki wypadek, jakby jednak pośród czytelników był ktoś, kto w tę grę nie grał) Ano, o staniu w kolejkach, niepewnych dostawach "co rzucą" i "kiedy rzucą", o kombinowaniu i ciężkiej rzeczywistości jaka towarzyszyła Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Wszystko to zaprezentowane zostało za pomocą przystępnej gry familijnej, który w założeniu autora ma służyć jako narzędzie dydaktyczne dla młodzieży, która PRL zna tylko z opowieści i filmów Stanisława Barei.
Starsi gracze z nostalgią przypomną sobie zapewne przedmioty przedstawione na kartach, za którymi faktycznie nie raz stali w kolejce, albo załatwiali je "po znajomości". Sam nie pamiętam zbyt wiele z tamtych czasów (choć całkiem nieźle utkwił mi w pamięci pomnik Lenina stojący w rodzinnej Nowej Hucie, czy jeden z Pewexów), ale wiele z tych dóbr można było powszechnie znaleźć u siebie, jak i u rodziny/znajomych jeszcze w I połowie lat 90', dlatego towary, o które przyjdzie nam walczyć, nie są mi całkowicie obce (a w Relaxach to chyba goniłem jeszcze w podstawówce).
A cóż można powiedzieć o samej grze? Napisano o niej już naprawdę dużo; często była ona obiektem dyskusji i chyba nic odkrywczego od siebie nie dodam. W tym wypadku mamy do czynienia z prostą grą familijną, idealnie nadającą się do wprowadzenia nowych graczy w realia współczesnych planszówek. Mamy tutaj decyzje do podjęcia, szacowanie szans, zarządzanie akcjami, czy popularne ostatnimi czasy "wysyłanie chłopków". W połączeniu z atrakcyjnym tematem otrzymujemy mieszankę bardzo udaną i atrakcyjną. Dodajmy do tego jeszcze rewelacyjną cenę (nawet teraz, po podniesieniu ceny na egzemplarze z ostatniego druku) i ogromne zainteresowanie mediów, to nasza mieszanka nabierze charakteru wybuchowego.
A czy Kolejka będzie podobać się graczom? To zależy od nich samych - jeśli podejdą do niej, jak do kolejnego Caylusa, czy Cuby to raczej się zawiodą, ponieważ decyzje dostępne w grze nie są aż tak wielkie i trudne. Ot, mamy do zrealizowania zadanie i musimy zrealizować je jak najszybciej. W każdej rundzie mamy na ręce tylko kilka kart akcji i decyzje sprowadzą się na ogół do tego kiedy/w jakiej kolejności je zagramy oraz czy zatrzymamy je na później. Niektóre akcje zagrywamy praktycznie przy pierwszej możliwej okazji, dlatego jest tutaj jeszcze prościej.
Natomiast jeśli podejdziemy do tej gry, jako do czegoś przy czym przyjemnie spędzimy czas z rodziną (najlepiej tym starszym pokoleniem, które zna te czasy z autopsji), albo potraktujemy ją jako katalizator dyskusji, w której dziadkowie wytłumaczą wnukom, że jeszcze 30 lat temu nie było tak łatwo kupić tego co się chciało, nawet mimo posiadania stosownych funduszy, a marsy czy snickersy były dobrem luksusowym. W przerwie można zaś poczytać opublikowane w instrukcji opracowanie historyczne czy dowcipy z "tamtych lat" (za dodanie których należy się ogromny plus!).
Na potwierdzenie tego jak atrakcyjnym jest temat Kolejki niech będzie to, że zdarzyło mi się dla osób z rodziny kupić kilka egzemplarzy, które ci chcieli przeznaczyć na prezenty dla znajomych z czasów młodości.
Do Kolejki został wydany także dodatek Ogonek, zawierający dodatkowe warianty, komplet elementów dla szóstego gracza oraz puste karty, jednak z tego co się orientuję jest raczej niedostępny, więc nie będę Was denerwował pisząc o nim ;o)
Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że gra ta musi być moja:) Dzięki za recenzję!
OdpowiedzUsuńNie ma sprawy - choć to raczej osobisty wpis, a nie pełnoprawna recenzja (w końcu nie grałem w Kolejkę nawet we wszystkie warianty liczby graczy). Jednak mam nadzieję, że zakup będzie udany ;o)
OdpowiedzUsuńUpolowołem kolejkę w zeszłym roku. Musiałem się wtedy mocno nakombinować by ją dostać. Na początku 2013 udało mi się zdobić jeszcze dodatek "ogonek". Gra rewelacyjna, wesoła w wesołym gronie. Dodatek natomiast wprowadza trochę zamieszania. Pozytywnego zamieszania. Ma być podobno wznowienie w czerwcu... Generalnie REWELACJA
OdpowiedzUsuń