Jak zapewne większości miłośników planszówek wiadomo, w miniony weekend w Gliwicach odbyła się kolejna edycja Pionka, czyli Gliwickich spotkań z grami planszowymi. Pionek to najstarsza tego typu impreza w Polsce, na której goszczę regularnie od II edycji - w ciągu tych wielu lat nie byłem tylko chyba na 2 "normalnych" Pionkach (jak na razie nie dotarłem na ani jeden "między-Pionek"). Nie inaczej było podczas ostatniej edycji - jednak tym razem byłem na krótko, ponieważ musiałem się zwijać po 16 w sobotę.
Moje wypady na Pionka na ogół kończyły się tym, że grałem niewiele - więcej czasu zajmowały mi spotkania i rozmowy ze znajomymi, których nie widuję przy innych okazjach. Tym razem było inaczej - udało mi się zagrać w kilka gier (m.in. w Kingdom Buildera, który przypadł mi do gustu, ale przez straszną cenę na razie jest poza kręgiem zainteresowań czy kościankę Vegas - prostą do bólu, ale coś w niej cieszy) w tym jedną z mej kolekcji (z dwóch zapakowanych do torby). A więc czas ją opisać!
Edel, Stein und Reich
Edel, Stein und Reich to czwarta gra wydana w ramach "małej serii" wydawnictwa alea. W trakcie gry każdy z uczestników wciela się w rolę właściciela składu jubilerskiego, a jego celem jest zdobywanie kamieni szlachetnych i ich późniejsza sprzedaż na wystawach.
Gra przede wszystkim opiera się na tym, że po odkryciu kart z klejnotami/pieniędzmi i karty wydarzenia każdy z uczestników decyduje jaką z akcji chce wykonać. Dostępne akcje to:
- pobranie pieniędzy zgodnie z odkrytą dla gracza kartą
- pobranie klejnotów zgodnie z odkrytą dla gracza kartą
- otrzymanie odkrytej karty wydarzenia.
(przy pięciu graczach dostępna jest jeszcze czwarta, wolna akcja)
Cała zabawa polega na tym, że gracz może wykonać akcję, jeśli wybierze ją tylko on. Jeśli dwóch uczestników zdecyduje się na to samo, dochodzi między nimi do licytacji, w której jeden gracz chce przekupić klejnotami drugiego w zamian za to, aby tamten odstąpił od wykonania akcji. Jeśli trzech lub więcej graczy wybierze tę samą czynność, nikt jej nie wykonuje.
Podczas naszej czteroosobowej rozgrywki (pozdrowienia dla Alka, Krzyśka i Tomka) jakimś cudem co rusz okazywało się, że tę samą czynność wybieraliśmy we trójkę lub we czwórkę. W efekcie czego rozgrywka była delikatnie mówiąc dziwna. Wydawało mi się, że tylko przebywając z kimś regularnie zaczyna się mieć podobny tok rozumowania (w efekcie czego z Beatą o nic nie gramy w papier-kamień-nożyce, ponieważ zbyt często remisujemy), a tutaj teoria ta została brutalnie zweryfikowana. Momentami starałem się dokonywać wyboru możliwie najbardziej absurdalnie, aby dostać cokolwiek, ale wówczas moi rywale chyba wpadali na ten sam pomysł, w efekcie akcji nie można było wykonać (albo zrobić ją mógł ten z nas, który w tym momencie sięgnął po to, co wydawało się oczywiste).
Edel... to gra dziwna. Po tej jednej rozgrywce raczej nie byłbym jej wielkim fanem - ba pewnie bym chciał się jej pozbyć. Mam jednak w pamięci rozgrywki sprzed lat, kiedy wszystko wyglądało diametralnie inaczej, wtedy wszystko jakoś szło i można było zaplanować, czasem zaryzykować - były emocje, była zabawa. Tym razem jednak nasze fale mózgowe za bardzo się zgrały. Ciekawe jak będzie następnym razem...
W tym samym czasie w Edel, Stein und Reich grała jeszcze jedna ekipa i z tego co podpytałem w ich wypadku raptem kilka razy akcja została całkiem zablokowana - czyli jednak nasza gromada była wyjątkowa, a gra zepsuta nie jest.
Edel to czwarta część małej a nie średniej serii. Ale zazdroszczę jak diabli jej posiadania. Sam postanowiłem skompletować sobie gry wydane pod marką Alea i choć robię to dopiero od lutego tego roku to w Big box-ach brakuje mi tylko Chinatown (niestety Genua i Książęta Florencji wydanie Lacerty a nie oryginał) a ze średniej nie mam jeszcze Vegas. Co do small boxów to nie mam nic :(
OdpowiedzUsuńAlea podoba mi się o tyle, że pomimo tego, że jeszcze nie udało mi się zagrać we wszystkie posiadane gry (niestety w mojej miejscowości nie mam wielu chętnych do grania) to jednak nie rozczarowałem się grając w żadną z nich niezależnie od tego czy było to losowe Alea Iacta Est czy w Roku Smoka.
Gratuluję posiadanych gier. A gier z serii Alea szczególnie tych których nie mam to zazdroszczę jak diabli.
Oczywiście masz rację z serią, dziękuję za zwrócenie uwagi. Na swoją obronę mogę tylko powiedzieć, że wraz z Edel... w torbie miałem Wie Verhext, które jest właśnie ze średniej serii ;)
OdpowiedzUsuńNad kompletowaniem serii alea zastanawiałem się kilka lat temu, ale zrezygnowałem zdając sobie sprawę z dużego problemu w dostępności m.in. oryginalnego Chinatown (wówczas używki chodziły po 100-150$) - znalazłem sobie inne serie do zbierania ;o)
Jeśli nadal szukasz tego tytułu, wyszukiwarka wypluła mi rekord, że jest od ręki dostępna w Planszomanii - wersja niemiecka, nowe wydanie: http://www.planszomania.pl/ekonomiczne/979/Chinatown.html
Na szczęście gra jest niezależna językowo, więc może Ci przypasuje.
Sama gra jest bardzo fajna i mam nadzieję, że uda mi się ją odpalić w ramach projektu - tylko czekam na komplet graczy, gdyż wtedy dyskusje o ofertach są najbardziej zaawansowane. ;o)
Dzięki za info ale niestety jest to wydanie Filosofia a nie alea którego pragnę i śnię po nocach. Jeśli nie masz kompletu do Chinatown to chętnie się podłączę mieszkam 30 km od Krakowa i raczej dysponuję czasem.
UsuńTak, wydanie z Filosofia - dokładnie z tej samej serii, co polska Genua. Niestety oryginalne wydanie alea cenowo nie zachęca, ale życzę powodzenia w poszukiwaniach.
OdpowiedzUsuńCo do rozgrywki - jakby ktoś był chętny, to może ustawimy się na wspólną partię np. podczas Nowej Gralicji? Grę przyniosę, wyjaśnię - trzeba mi tylko kompletu graczy ;o)
Jestem jak najbardziej chętny. Z uwagi jednak na to, że blog jest raczej kiepskim medium do kontaktów podaję swój adres gregvipMAŁPAgo2.pl
UsuńPozdrawiam
Mail poszedł ;o)
UsuńJakby ktoś był jeszcze chętny na jakieś wspólne granie na Nowej Gralicji to dajcie znać.