Wbrew świeckiej tradycji, która narodziła się jeszcze zanim zacząłem prowadzić tego bloga, w miniony piątek nie było żadnego grania. Głównym, ale nie jedynym powodem takiego stanu rzeczy było to, że Mateusz miał na piątkowy poranek zaplanowany wyjazd weekendowy. Nie mogliśmy jednak pozwolić aby przepadło nasze tradycyjne, cotygodniowe granie, dlatego postanowiliśmy przenieść je tym razem na czwartek.
Wings of War
Najpierw za sprawą Wings of War wyruszyliśmy pod niebiosa Europy w czasach I Wojny Światowej. Tytuł ten pozwala wcielić się w role asów przestworzy i zmierzyć się w podniebnych walkach dwu i trzypłatowców. Moja mania zbieractwa zaowocowała tym, że kilka lat temu nabyłem całą pierwszą (z czterech) serię figurek do tejże gry, dzięki czemu moje rozgrywki wyglądają o niebo bardziej atrakcyjnie niż te prowadzone jedynie przy pomocy kart, które symbolizują samoloty.
Podstawowe zasady gry są bardzo proste - każdy programuje kilka ruchów swojego samolotu, a następnie te są odkrywane, a maszyny się poruszają zgodnie z zaplanowanym schematem. Ruch polega na tym, że do samolotu przykładamy kartę manewru, a następnie poruszamy go zgodnie ze strzałką pokazaną na karcie. Po ruchu sprawdzamy czy przeciwnik jest w zasięgu, jeśli tak to zadajemy mu obrażenia w postaci kart i wykonujemy kolejny manewr.
Ogromną zaletą, która sprawia, że o Wings of War myślę bardzo ciepło jest prostota zasad. Aby móc rozpocząć przygodę z tym tytułem wystarczy zaledwie 5 min na przygotowanie i wyjaśnienie reguł podstawowych. Do tego warto dodać, że reguły podstawowe są, w przeciwieństwie do wielu gier, na tyle świetne, że w zupełności wystarczają mi do dobrej zabawy. Jeśli trafi się grupa zapaleńców to można grać z zasadami zmiany pułapu wysokości czy ze specjalnymi uszkodzeniami, ale moim zdaniem nie jest to konieczność.
Opisując Wings of War nie można wspomnieć o tym, że w tak prostej grze autorom udało się zawrzeć bardzo dużo rzeczywistych cech samolotów z danego okresu. Do każdego samolotu przypisana jest określona talia manewrów, a nie wszystkie maszyny mają do dyspozycji te same manewry - jedne są bardziej zwrotne, inne są szybsze. Ciekawym faktem jest na przykład to, że jedną z machin prościej jest wykonać zwrot o 270 stopni w jedną stronę, niż 90 w drugą, co wynikało z konstrukcji silnika. Podobnie też jest z taliami uszkodzeń - do samolotów są przypisane różne talie oddające skuteczność ich karabinów.
Niestety opisując te zalety od razu na myśl przychodzi jedna z największych wad tejże gry - otóż, aby móc w pełni cieszyć się rozgrywką wypadało kupić po kilka sztuk każdego z zestawów podstawowych (było ich łącznie 3). Wszystko przez to, że w zestawie znajduje się jedna talia manewrów danego rodzaju (a kilka samolotów korzysta z tej samej) oraz jedna talia uszkodzeń danego rodzaju (wystarczająca na dwa samoloty, podczas gdy w pudełku było o wiele więcej maszyn korzystających z tego samego uzbrojenia).
O ile pierwszą wadę można było zminimalizować poprzez zakup figurek, które w zestawie miały odpowiednie talie manewrów, o tyle druga wada była naprawdę uciążliwa. Rozwiązywałem ją mieszając różne dostępne talie uszkodzeń, jednak tracił na tym historyczny charakter, na którym tak zależało autorom.
Obecnie seria jest zamknięta w wyniku podziałów i pewnych sporów, do których doszło pomiędzy autorami, wydawcami, a właścicielami licencji, jednak sama gra nie umarła - odrodziła się w tym roku pod postacią Wings of Glory, będącymi poprawioną wersją starego pomysłu. Obecnie w sprzedaży jest zestaw z samolotami z II Wojny Światowej (Wings of War było dostępne zarówno dla I, jaki i dla II Wojny), jednak autorzy zapowiedzieli wydanie zestawu dla I WŚ, jak i wersji marinistycznej.
Kazaam
Po podniebnych walkach asów przestworzy (zakończonych moją sromotną porażką i upadkiem Czerwonego Barona) na kolejną grę Ula wybrała Kazaam polskiego wydawnictwa Wolf-fang.
Kazaam to tytuł familijny, w którym każdy z uczestników tworzy swojego homunkulusa. Każdy stworek składa się z 9 elementów, a każda cześć jego ciała posiada pewną umiejętność, z której można korzystać od momentu jej wystawienia. Zasadniczo rozgrywka sprowadza się na gromadzeniu kolejnych alchemicznych składników, aby później wydać je na pierwsze części homunkulusa, które pozwalają nam na zdobycie kolejnych składników i elementów niezbędnych do ukończenia dzieła.
Kazaam nie zrobił jakiejś zawrotnej kariery i trudno jednoznacznie powiedzieć czemu - może jest temu winna słaba dystrybucja, dyskusyjna szata graficzna, nie do końca dobre wykonanie, a może coś innego. Nie ma co jednak roztrząsać przyczyn tego stanu rzeczy, ponieważ wydawnictwo odpowiedzialne za tę grę już (chyba) nie istnieje (a przynajmniej nie działa jego strona internetowa), ani nigdzie nie słychać żadnych głosów na temat tej gry.
Jeśli chodzi o moją opinię na temat Kazaam, muszę szczerze przyznać, że gra od początku mi się podobała. Nie jestem w stanie jednoznacznie powiedzieć co przekonało ten tytuł do siebie - czy budowanie stworków, zarządzanie surowcami, ograniczenia związane z akcjami (które często są tym co przypada graczom do gustu) - wszystko zapewne po trochę. Gra nie jest bardzo ciężka i w trakcie rozgrywki czuć jej familijny charakter, a przy tym nie jest głupia i wymaga kombinowania. Z drugiej jednak strony, mimo tych pozytywnych uczuć, nie jest to gra, którą specjalnie ciężko wyciągam - ostatni raz gościła na mym stole kilka lat temu i gdyby nie projekt (oraz Ula), to szczerze wątpię aby wylądowała na stole.
Jako ciekawostkę warto wspomnieć, że swoje pozytywne zdanie na temat gry wyraził w swoim video Tom Vasel, jeden z najsławniejszych recenzentów gier planszowych na świecie. Jego wideo znajdziecie TUTAJ.
Jeszcze kilka lat temu od wydawcy miałem wiadomość, że dość ostro trwają pracę nad drugą edycją Kazaam, jednak w międzyczasie wydawnictwo "wyparowało" i raczej trudno oczekiwać, że cokolwiek z tego wyniknie. A szkoda, bo baza prac była naprawdę bardzo przyjemna...
Niestety na tym zakończyło się nasze wieczorne granie - przed nami był piątek i wczesne wstawanie, dlatego nie mogliśmy siedzieć za długo. Miniony tydzień nie obfitował w granie jak poprzedni, ale może kolejny będzie bardziej wypełniony grami :o)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz