niedziela, 8 lipca 2012

Colonia

Nie tak dawno pisałem o tym, jak źle znoszę gorąco i jak to mój mózg lasuje się w temperaturze takiej, jaka obecnie panuje, co owocuje niemożnością grania w bardziej zaawansowane tytuły. Wspomniałem także wtedy, że pewnie w tych okolicznościach nieprędko przyjdzie mi zagrać w jakikolwiek cięższy tytuł. Jak się po raz kolejny okazało, życie potrafi mocno zweryfikować wszelkie oczekiwania - nie minął tydzień i już na stole wylądowała gra, którą spokojnie można uznać za cięższą. Ów tytuł to Colonia od wydawnictwa Queen Games. Sprawczynią tego wydarzenia była Ula, która na niedawnych krakowskich eliminacjach Qwirkle wygrała wspomnianą grę i chciała zobaczyć co to takiego. W związku z tym, że obiecałem, że zagramy w mój egzemplarz (aby nie rozfoliowywała swojego), musiałem dotrzymać danego słowa. W ten oto sposób piątkowy wieczór spędziliśmy w gronie Ula, Mateusz i ja i przenieśliśmy się do niemieckiej Kolonii.


Colonia
Twórcą Colonii jest Dirk Henn, autor tytułów takich jak Alhambra, Metro czy Szogun. Swą pracę zawodową związał z niemieckim wydawnictwem Queen Games, więc nie zdziwi chyba nikogo fakt, że także ta gra jest oznaczona białą literką Q na niebieskim tle.

W Colonii gracze przenoszą się do roku 1322, do tytułowego niemieckiego miasta, w którym wcielają się w role kupców. Jak przystało na kupców, każdy chce mieć jak największy szacunek w mieście, a w tym wypadku jest on odzwierciedlany przez wartość i liczbę relikwii. Relikwie można kupić w 4 innych europejskich miastach, a w każdym z nich obowiązuje inny środek płatniczy. Aby zdobyć niezbędną walutę, należy na statek płynący do danego miasta załadować (sprzedać) odpowiednie towary. Po te udajemy się wcześniej do różnych rzemieślników, którzy są obecni w mieście. Nie robią oni towarów z niczego, dlatego wcześniej trzeba na targu zdobyć niezbędne surowce, po które wysyłamy członków naszej rodziny. Do tego wszystkiego w ratuszu miejskim głosujemy nad różnymi edyktami mogącymi wpłynąć na poszczególne etapy gromadzenia majątków. Wszystko tak przez 6 tygodni, po których wyłaniamy zwycięzcę.

Podsumowując: w Colonii mamy do czynienia z następującym łańcuszkiem działań: towary -> surowce -> waluty -> relikwie. Poszczególne elementy zdobywamy w różnych punktach miasta. W celu uniknięcia dłużyzn gra jest podzielona na krótkie etapy wszystkich graczy - najpierw kupujemy surowce, ale nie wszystkie na raz tylko jeden gracz - jedno stoisko, później zlecamy produkcję towarów na zasadzie jeden gracz - jedno zlecenie itd. Dzięki temu gra ma przebiegać płynniej i być pozbawiona większych przestojów i to się sprawdza.

Jak więc wypada całościowo? Mimo, iż lubię cięższe gry, a jeśli chodzi o łańcuszki produkcyjne, to mam taki jeden "ryjący czachę" tytuł, w który bardzo chcę zagrać (jak zrobi się chłodniej), który jest o niebo cięższy od Colonii, to opisywana dzisiaj gra niespecjalnie cieszy się moją miłością. Powodów po temu jest kilka:

Po pierwsze mam wrażenie, że część decyzji, które podejmujemy w grze nie ma aż tak wielkiej wagi, a przez bardzo silny podział rundy na tury graczy, czasami dochodzi do rund, w których na każdym kroku przeciwnicy wchodzą nam w paradę, przez co nie dostajemy prawie niczego z tego co chcemy, a bywa to bardzo irytujące. Owszem raz mnie ktoś zajmie wymarzone miejsce, raz ja innemu, tylko tutaj w ostatecznym rozrachunku chodzi o pieniądze i wzięcie innej waluty niż zamierzona (bo nam inni pokrzyżowali plany), zaboli bardzo mocno, gdyż na ogół fundusze staramy się zbierać na droższe relikwie.

Po drugie, rozgrywka trwa strasznie długo. Nie dla każdego jest to wada, ale jak wspominałem już pewnie nie raz, nie jestem wielkim miłośnikiem zbyt długich gier. Nasza trzyosobowa partia trwała ponad 2h. Słabą opinię na temat długości gry potęgują osiągnięte przez nas "oszałamiające wyniki" 13 pkt, 17 pkt i 21 pkt - tak, tylko tyle po ponad 120 minutach móżdżenia nad planszą (dużą i śliczną swoją drogą).

Pewnie znalazłoby się jeszcze kilka argumentów na potwierdzenie mojej opinii na temat tej gry, ale chyba dla wszystkich już jasne jest, że jej nie kocham. Starałem się ją polubić, jednak mając możliwość wyboru spośród kilku innych, podobnych gier, prawdopodobieństwo wybrania Colonii jest bardzo niskie. Trochę mi smutno z tego powodu, ponieważ gra jest wydana prześlicznie (jak to u Queen Games), zawiera kilka fajnych mechanizmów, daje potencjalnie ciekawe opcje, a przy tym ma proste, łatwe do wytłumaczenia zasady (co nie zawsze można powiedzieć o grach z tej kategorii). Brakuje jej jednak iskierki, która wszystko to idealnie zespoli i sprawi, że będzie to tytuł, przez którego nie śpi się po nocy analizując możliwe zagrania. Oj szkoda, szkoda...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz