piątek, 28 grudnia 2012

Plan w planie

Jestem pedantem (i jest mi z tym dobrze). Jeśli zapytacie moich znajomych o przejawy mojej pedantyczności, usłyszycie o różnych jej odcieniach - układanie pudełek gier alfabetycznie w ramach rozmiaru, pilnowanie aby wieczko i denko pudełka było ułożone w tę samą stronę, uważanie aby instrukcja w pudełku była ułożona jak wieczko itd. Co prawda nie mam skarpetek ułożonych odcieniami, ale nie pójdę spać, jeśli nie umyję przed spaniem naczyń (za wyjątkiem piątku, kiedy sobie daję dyspensę). Do końca normalny więc nie jestem. Po prostu lubię porządek, a niemiecka maksyma "Ordnung muss sein" jest bardzo bliska memu sercu.


Kiedy do rozegrania w ramach planu zostało mi niewiele ponad 20 gier, siadłem i sporządziłem "listę". Lista owa zawierała spis tytułów, w które planuję zagrać do końca projektu. Była to raczej lista realistyczna niż życzeniowa, a jej stworzeniu przyświecał zamiar wyeliminowania paraliżu decyzyjnego podczas wybierania kolejnych tytułów. W końcu prościej wybrać pojedynczy tytuł z grona 20 niż 600, zwłaszcza, ze w ten sposób unika się ewentualnych powtórek. Założenie szczytne, ale już podczas ostatniego wieczora zagraliśmy w 2 gry, których nie było na "liście". Jednak spokojnie - zawału przez to nie dostałem, dalej oddycham samodzielnie i poradziłem sobie emocjonalnie z tą sytuacją.

Na szczęście podczas kolejnego grania, tym razem w dwuosobowym gronie wraz z Beatą, bardziej trzymałem się mojej "listy" i dzisiaj chciałem Wam przedstawić trzy tytuły na niej uwzględnione.


Stratego
Ten klasyczny tytuł chodził za mną od dobrych kilku miesięcy. Bardzo chciałem zagrać weń z Beatą, ale zawsze stawało coś na drodze - a to B. nie miała ochoty na naukę niczego nowego, a to się okazywało, że czas zaplanowany na granie minął i musimy przejść do innych obowiązków, a to coś. W końcu się jednak udało.

W Stratego bardzo dużo grałem w dzieciństwie z moją młodszą siostrą - dostaliśmy kiedyś edycję Travel, która w nienagannym stanie przetrwała do dziś i ma szanse dalej sprawiać radość.

O co chodzi w tejże grze? Każdy z grających wciela się w rolę generała, kierującego armią. Jego celem jest zdobycie flagi przeciwnika. Do swojej dyspozycji mamy szereg jednostek o wartościach od 1 do 10. Wartość jest równorzędna sile jednostki, a jak łatwo się domyśleć, silniejsza pokonuje słabszą. Najsilniejszą 10 pokonuje jednak szpieg (1), więc nie ma jednostek niezniszczalnych. Do tego mamy bomby, ze dwie umiejętności specjalne pionków i to wszystko.

Najważniejsze jednak jest to, że w grze cały czas jest obecna "mgła wojny" - podczas rozgrywki widzimy tylko "plecy" pionków rywala, ale nie wiemy co na nich jest (chyba, że wezmą one udział w bitwie, wówczas podaje się ich wartość). Właśnie dzięki tej zasadzie Stratego nie jest tylko durną przeliczanką, a całkiem ciekawą planszówką.

Tytuł ten powstał w latach 40' ubiegłego stulecia i mimo prawie 70 na karku, trzyma się całkiem nieźle. Dzięki swym prostym zasadom gra podoba się do dziś i z tego co wiem nadal sprzedaje się w wielkonakładowych drukach. W przeciwieństwie jednak do swojego rówieśnika - Monopoly, gamerzy nie mieszają jej z błotem, co też świadczy na jej korzyść. Moim zdaniem Stratego to bardzo przyjemna dwuosobowa gra logiczno-strategiczna z elementem blefu, przewidywania i memory. Miks iście wybuchowy, ale faktycznie się sprawdza, a do tego niejednokrotnie był inspiracją do stworzenia innych gier.

Jedną z takich gier było powstałe kilka lat temu Stratego Legends - kolekcjonerska gra z losowo dokupowanymi pionkami (!). Taka hybryda to już moim zdaniem znaczna przesada...

Startego na BGG


Cordoba
Kilka lat temu w moje ręce dostała się bardzo limitowana dwuosobowa gra Reinera K. Tak, jak niespecjalnie przepadam za grami tego autora, tak jej unikatowość sprawiła, że bardzo ucieszyłem się z jej zdobycia jak łysy z bateryjki. Mowa tutaj o Cordobie - grze, którą Reiner Knizia zaprojektował specjalnie dla Jugamos Todos - hiszpańskiego towarzystwa promującego gry planszowe. Sama gra nawiązuje do historii Cordoby i prezentuje wielkie postacie z historii miasta, jak i ważne zabytki. Opis postaci i budynków jest dostępny w broszurze i nie ma kompletnie wpływu na rozgrywkę.

Sama gra polega na zdobywaniu przewagi w siedmiu celach. Każdy gracz ma do swojej dyspozycji karty z wartościami od 1 do 10. W swoim ruchu zagrywa kartę obok jednego z celów, kładąc ją tam zakrytą. Następnie przeciwnik robi to samo, ale nie może wyłożyć karty obok celu, przy którym rywal dołożył kartę. Jeśli przy miejscu, o które toczony jest bój, znajdują się karty obu graczy, zostają one ujawnione, a kolejne tam zagrywane są układane odkryte. Rozgrywka trwa do momentu wyłożenia wszystkich kart, wówczas sprawdzamy kto zdobył dany cel (kto posiada silniejszą sumę kart przy nim), a zwycięzcą zostaje gracz, który zgromadził cele o wyższej sumarycznej wartości.

Opisany przeze mnie powyżej sposób gry, to tak naprawdę wariant najbardziej taktyczny. W podstawowej wersji gracz nie ma żadnych kart na ręce - w swojej turze losuje jedną i to ją musi dołożyć. Jednak wspólnie z Beatą postanowiliśmy skorzystać z tego mniej losowego wariantu, aby mieć większy wpływ na rozgrywkę i się to dobrze sprawdziło.

Sama gra jest jak najbardziej poprawna. Działa, pozostawia pole do manewru, czasami wymaga zastanowienia i próby przewidzenia lub przeanalizowania tego co zrobił przeciwnik. Grało się nam jak najbardziej przyjemnie (zagraliśmy od razu 2 razy, a więc o czymś to świadczy), ale nie jest to tytuł, który polecałbym Wam zdobyć za wszelką cenę. Zwłaszcza, że możecie weń zagrać przy pomocy zwykłej talii kart. Chyba, że jesteście kolekcjonerami rzadkich gier - wówczas musicie wziąć udział w akcjach zorganizowanych przez Jugamos Todos, gdyż jest to jedyny sposób na zdobycie tej gry ;o)

Cordoba na BGG
Cordoba na stronach Jugamos Todos 

Flix
Ostatnią opisywaną dziś grą jest "nieco inny" tytuł twórcy Projektu GIPF - Krisa Burma. Jednak pierwszeństwo w jego opisie należy do Beaty.

Beata: Kiedy Michał zaczął rozkładać FLIX pomyślałam, że znowu kurcze gra logiczna, i pewnie jeszcze kulki przesuwa się jak w Abalonie, eh, nic interesującego. Zaczynamy ze swoimi kulkami rozłożonymi po obwodzie planszy (na zmianę po 3 każdego gracza) i naszym celem jest ułożenie trójkąta ze swoich kulek (4 obok siebie). Banał. Tyle tyko, że do przemieszczania kulek używamy specjalnej łopatki, która oparta o pole z kulką tworzy dźwignię. I tymi o to katapultami poruszamy nasze kulki.

Ja okropnie nie lubię gier zręcznościowych, ponieważ nigdy sobie z nimi nie radzę, ale tutaj o dziwo dzielnie dotrzymywałam kroku i pod koniec gry oboje mieliśmy sytuację, że musimy już tylko jedną kulę do precyzyjnego wcelowania. Niestety Michałowi udało się za pierwszym razem, ale ponieważ i ja byłam blisko wygranej to nie miałam poczucia, że tylko statystuję w grze, jak to się czasem zdarza przy tytułach, które Michał ma mocno obcykane. Ale porzucając moje rozterki na temat grania z gamerem to wniosek o grze FLIX brzmi: bardzo ciekawa :).

Takie ogólne spostrzeżenie mi się nasunęło, że stare gry (mam na myśli te sprzed Osadników) [Flix jest rok starszy od Osadników, choć Bett myślała, że jest to znacznie starsza pozycja - przyp. Michał] są bardzo dobre i to nie w kategorii, jak na tak starą grę, ale nawet porównując do wszystkich współczesnych. Mam tu na myśli np. Acquire, Scotland Yard, Can’t Stop, Stratego, Rummikub.

Michał: Jak z opisu Beaty wyraźnie widać, Flix nie wydaje się być grą stworzoną przez autora najlepszych obecnie gier logicznych. A jednak! Twórca z Antwerpii stworzył ciekawe połączenie gry logicznej z grą zręcznościową. Zapewne w założeniu skierowana była ona do dzieci, ale i my się przy niej dobrze bawiliśmy.

Choć moje wydanie sygnowane jest logiem MB Games, obecnie prawa do tytułu posiada belgijski Smart (ten od łamigłówek) i to właśnie oni wydali nie dawno reedeycję tego tytułu (o ile same zasady są identyczne, to nie wiem jak z rozmiarem elementów).

Flix na BGG
Recenzja Flixa na stronach Krainy Gier

W ten oto sposób zostało mi do rozegrania już tylko 10 gier. To chyba dobry moment aby zapuścić dobrze znany hit zespołu Europe:



3 komentarze:

  1. Widać, że wszystko zgodnie z planem. Jesteśmy pełni podziwu :) Bernadka i Janek

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za dobre słowo, ale jak mówi chińskie przysłowie "Nie chwal dnia przed zachodem słońca". Dzisiaj też trochę nadgoniliśmy i do końca już tylko kilka kroków, ale świętować będziem po osiągnięciu celu :)

    OdpowiedzUsuń